Grzybica pochwy

ciekawe artykuły i tematy wyłowione z sieci...
javes
PostyCOLON 347
RejestracjaCOLON 26 lis 2007, 20:11

Grzybica pochwy

Postautor: javes » 16 lut 2008, 17:59

Grzybica pochwy

Lek.med. Leszek Radomyski
specjalista endokrynologii, ginekologii i położnictwa

Grzybica pochwy to najczęstsza przyczyna wizyt u ginekologa kobiet miesiączkujących - około 75% kobiet przynajmniej raz w życiu ma incydent zapalenia dróg rodnych na tym tle, u około połowy stwierdza się okresowe zakażenie nawracające.
Oto kilka bezspornych faktów, które polecam do przeczytania kobietom, zwłaszcza tym, które nie wiedzą, skąd się ta grzybica u nich wzięła, czy zarażają swoich najbliższych, w tym np.dzieci, czy należy wtedy podejrzewać męża itd.
Przede wszystkim powinny to przeczytać kobiety, u których radykalna kuracja grzybicy pochwy nie udaje się i które uważają, że są źle leczone - mają złych lekarzy, nie działają na nie leki itp.

Dane statystyczne świadczą, że nie jest to więc choroba rzadka, a wprost przeciwnie - i dlatego wydawać by się mogło, że nie powinna mieć żadnych niewyjaśnionych kwestii - niestety jest ich bardzo dużo.

W rozpatrywaniu zakażenia grzybicą pochwy należy przede wszystkim odejść od prostego rozumowania "są grzyby w pochwie - jestem chora - należy się ich pozbyć - będę zdrowa".

Takie rozumowanie w przypadku grzybicy zawodzi.

Pochwa stanowi doskonałe środowisko rozwoju mikroorganizmów - jest tu łączność ze środowiskiem zewnętrznym, panuje stała temperatura i wilgotność, itp. - niemożliwe więc, by nie była zupełnie jałowa. Byłoby to zresztą nawet z pewnych względów niekorzystne. Flora bakteryjna uznawana "klasycznie" za prawidłową to wyłącznie tzw. pałeczki Doderleina, (Lactobacillus acidophilus), zwane "stróżem czystości pochwy". Bakterie te produkują kwas mlekowy, tworzący barierę biologiczną zapobiegającą namnażaniu się w pochwie innych chorobotwórczych bakterii.

Wniosek - stan prawidłowy to brak w posiewach bakteryjnych czegokolwiek oprócz bakterii Doderleina, a wszelkie odstępstwa od tego stanu powinny być traktowane jako choroba i leczone.
Jednak jest to rozumowanie uproszczone i nieprawidłowe.

W rzeczywistości prawidłowa flora bakteryjna zupełnie zdrowej kobiety może mieć liczne bakterie uważane powszechnie za chorobotwórcze - gronkowiec złocisty, Streptocoocus agalactiae, Enterococcus species, Gardnerella vaginalis, czy bakterie kałowe typu Escherichia coli! Bakterie te u wielu kobiet bytują w ich dolnych odcinkach dróg rodnych i nic się z tego powodu z tymi kobietami nie dzieje - nie mają żadnych dolegliwości czy objawów chorobowych!
Są po prostu zdrowe!
Wytłumaczenie tego zjawiska jest nadal niejasne.

Podobnie jest jeśli chodzi o grzyby - 15-20% kobiet ma w pochwie chorobotwórcze szczepy grzybów bez jakichkolwiek objawów wymagających leczenia.
To również jest niejasne dla współczesnej medycyny, tym niemniej jest bez najmniejszych wątpliwości wielokrotnie stwierdzanym faktem, podobnie jak niezmiernie różna osobnicza wrażliwość kobiet na zakażenia - próbowano nawet doświadczalnie zakażać ochotniczki i nie wszystkie z nich ulegały zakażeniom.

Istnieje też grupa kobiet szczególnie wrażliwych - 5% pacjentek będzie miało stale ciężkie infekcje grzybicze bez względu na sposób leczenia, zachowanie zasad higieny, wstrzemięźliwości seksualnej itp. itp. Współczesna medycyna jest tu bezradna - infekcje te są nie do trwałego wyleczenia.

Paradoksalnych danych medycznych związanych z grzybica pochwy jest więcej - np. u 25% kobiet po całkowitym wyleczeniu, ( potwierdzonym ujemnymi posiewami i brakiem jakichkolwiek dolegliwości ) już po miesiącu dochodzi do wzrostu w hodowlach z posiewów treści pochwowej tych samych szczepów grzyba, jakie były poprzednio, choć bez objawów zapalnych.

Wytłumaczeniem tych paradoksów może być jedynie to, że prawdopodobnie istnieje kilka nieznanych do tej pory czynników modyfikujących odporność kobiety na infekcję grzybiczą.

Niejasne jest także samo źródło zakażenia grzybicą.

Wbrew pozorom stosunki seksualne nie są najważniejszym i najczęstszym źródłem infekcji, podobnie jak błędy higieniczne, czyli np. korzystanie z czyjegoś ręcznika, publicznej ubikacji itp. Nie można całkowicie wykluczyć tej drogi, ale najbardziej prawdopodobne w powtarzających się, bezskutecznie leczonych infekcjach jest stałe "autozakażanie się" szczepami grzybiczymi pochodzącymi z dolnego odcinka własnego przewodu pokarmowego, czyli praktycznie zakażenie szerzy się "przez ciągłość" z okolic odbytu do pochwy. Ten sposób szerzenia się nie ma związku z jakimikolwiek zaniedbaniami higienicznymi kobiety, a jedynie dowodzi osłabienia zdolności samoobrony organizmu.

Spore zamieszanie panuje także w praktycznych aspektach farmakologicznego leczenia grzybic. Współczesne leki przeciwgrzybicze są teoretycznie znakomite - nie spotyka się na nie oporności w warunkach hodowli laboratoryjnych i w posiewach wykonywanych w trakcie leczenia - wyjątkiem są szczepy oporne obserwowane wyłącznie w zaawansowanych przypadkach kobiet chorych na AIDS, nigdy u pozostałych. Leki te powinny więc w sposób doskonały i trwały usuwać infekcje grzybicze, a jednak tak się nie dzieje, co może stwierdzić olbrzymia liczba kobiet.

Ilość stwierdzanych infekcji grzybiczych od wielu lat nie zmienia się, a od czasu wprowadzenia do leczenia pierwszego skutecznego leku przeciwgrzybiczego - Nystatyny -wyraźnego przełomu nie ma.
Badania nowych leków p-grzybiczych nie idą już w kierunku wyszukiwania nowych związków chemicznych niszczących komórki grzyba, ale takich, które będą wpływać na układ odpornościowy środowiska pochwy.

Dodatkowo leczenie grzybicy komplikuje fakt, że grzyby w warunkach dla siebie niekorzystnych (np. przy podjęciu przez kobietę leczenia) przechodzą w postać przetrwalnikową, oporną na leczenie i mogą długo przebywać w niej do chwili zaistnienia korzystnych dla siebie warunków rozwoju. I odwrotnie - z fazy przetrwalnikowej, "uśpionej" mogą przejść w tzw. postać micelialną, czynną, z pełnymi objawami infekcji i są dowody, że dotyczy to 15-20% wszystkich kobiet!

Nieznane są bodźce prowadzące od przejścia z fazy przetrwalnikowej do czynnej. Udowodniony jest na to wpływ cukrzycy, środków antykoncepcyjnych, antybiotyków, leczenia sterydami nadnerczowymi, niedoborów żelaza i witamin, otyłości, niektórych dezodorantów, niewłaściwej higieny, a nawet tak "egzotycznych" czynników jak noszenie ciasnej bielizny czy długie przebywanie na słońcu. Czynniki te są jednak zbyt różnorodne, zbyt odległe od siebie, by uznać je za ostateczne i końcowe - wyraźnie brakuje tu wspólnego elementu, jakiejś klamry spinającej je i dającej odpowiedź, co rzeczywiście powoduje rozwinięcie się czynnej infekcji.

Typowe objawy grzybicy to swędzenie, pieczenie oraz upławy w charakterystycznej postaci przypominające serek homogenizowany. Jednak nie zawsze choroba przebiega typowo, zwłaszcza przy zakażeniach przewlekłych -dolegliwości nie są wtedy zbyt dokuczliwe, raz pojawiają się, raz znikają, mają różne nasilenie, upławy nie są stale obecne, często objawy wydają się bardziej dotyczyć dróg moczowych - pieczenie przy jego oddawaniu, uczucie nie do końca opróżnionego pęcherza po skończonej mikcji, częste chodzenie do ubikacji, oddawanie moczu porcjami itp.
Obraz choroby staje się niejasny, mało charakterystyczny, co powoduje, że kobieta nie zawsze idzie ze swoimi dolegliwościami do ginekologa, często stara się wyleczyć "środkami domowymi" lub nie leczy się wcale, sądząc, że wszystko jakoś tak samo minie.

Jednym z podstawowych błędów, jakie często robią kobiety są tzw. "nasiadówki", bardzo często z rumianku. A to doskonały środek na rozwinięcie się objawów infekcji, spełniający swą rolę w leczeniu grzybicy wyłącznie w tym sensie, że kobieta, która go zastosuje ma tak olbrzymie dolegliwości, że przestaje sama eksperymentować z "leczeniem" i szybko udaje się do lekarza.

Problem postępowania w wypadkach stałych lub nawracających infekcji jest trudny.
Kobiety nie godzą się z sytuacją (co oczywiście zrozumiałe), że często nie można ich do końca wyleczyć, że jeśli nawet pod wpływem leków infekcja mija, to nie ma gwarancji, że nie pojawi się znowu za jakiś czas. Zmieniają lekarzy, leki, w sposób przesadny dbają o swoją higienę, niestety nic to często nie daje - infekcje powracają. Szukają winnych, często oskarżają swoich partnerów, niewytłumaczalne jest dla nich to, że nie są w stanie usunąć infekcji grzybiczej, skoro jest to stosunkowo proste przy infekcjach bakteryjnych.

Wobec wszelkich trudności w leczeniu bardzo istotne staje się przestrzeganie zasad postępowania, które zmniejszają ryzyko rozwinięcia się ostrej, pełnoobjawowej postaci zapalenia grzybiczego pochwy. Należy:

- wykluczyć na wstępie istnienie w/w chorób towarzyszących grzybicom lub zmodyfikować ich leczenie (tam gdzie się da!)
- stwierdzić, czy nie ma trwałej deformacji krocza - czy nie doszło do rozejścia się tkanek po porodzie, czy nie ma nawet niewielkiego obniżenia narządu rodnego, czy nie ma zewnętrznych żylaków odbytu
- likwidować wszelkie bakteryjne stany zapalne pochwy, wykluczyć istnienie wszelkich zmian nabłonka szyjki macicy, w tym ektopii gruczołowej
- unikać nadmiernej wilgotności okolicy narządów płciowych - nie można ubierać się zbyt ciepło
- higienę krocza po oddaniu stolca zawsze przeprowadzać od przodu ku tyłowi, gdyż zmniejsza to ryzyko przeniesienia grzybów z okolicy odbytu na srom
- nie czekać z rozpoczęciem leczenia - kobieta powinna sama już przy pierwszych niewielkich objawach zastosować krem p-grzybiczy
- antybiotyki - po ich zastosowaniu bezpieczniej od razu zastosować profilaktyczne leki p-grzybicze
- w okresie przedmiesiączkowym profilaktycznie wkładać przez kilka dni do pochwy środki zawierające pałeczki Doderleina
- można zastosować do 1-2 g doustnie witaminę C jako środek zakwaszający pochwę (jest tam wydzielana po podaniu doustnym)
- można stosować przy rozpoczynających się dolegliwościach płukanki z octu - 1-2 łyżki rozpuszczone w 1 litrze wody, ale nie dłużej niż przez 5 dni
- unikać środków chemicznych zwiększających nawilżanie pochwy - gdy jest taka potrzeba używać wyłącznie środków typu wazelina, tłuszcz roślinny lub olej mineralny
- stosunki tylko w prezerwatywie, pokrytej naturalnym środkiem j.w.
- utrzymywać właściwe, kwaśne środowisko pochwy, okresowo je kontrolować, choćby papierkiem lakmusowym w domu lub pH-metrem w gabinecie lekarskim. Stwierdzenie odchyleń w zakresie pH pochwy (norma 3,6-4,5 jednostek pH) nawet bez cech infekcji powinno być sygnałem ostrzegawczym i należy wtedy dążyć do przywrócenia prawidłowej biocenozy pochwy.

Należy także pamiętać, że paradoksalnie zlikwidowanie innych czynników powodujących niegrzybicze zapalenie pochwy np. rzęsistkowicy może wywołać pełnoobjawową grzybicę - stąd konieczność uświadomienia pacjentki o możliwym "dwuetapowym" leczeniu jej dolegliwości.

Lublin, tel 081 743-46-57,
Wschodnie Centrum Osteoporozy i Endokrynologii Ginekologicznej

żródło: hormony.pl

Opracował: ErJot

Wróć do

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: 11 i 0 gości