CHEMIOTERAPIA kiedy? Czy konieczna?

Coś Cię nurtuje?
Masz jakieś pytanie?
Chciałbyś o czymś porozmawiać?
Pisz, pytaj- zawsze ktoś odpowie.
sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 05 gru 2011, 13:56

sierotka piszeColon
wędkarz piszeColonKiedy u mnie w 2000 r. wykryto nowotwór nie było pewnych możliwości badań jakie są teraz , może skontaktuj się z oddziałem w moim rodzinnym mieście jakie kolejki są do badanie PET i jakie formalności należy załatwić link do telefonu masz poniżej .
http://www.co.bydgoszcz.pl/kontakt/tele ... ,1061.html

dziekuję Tobie :) za podpowiedż tak zrobię zapytam ,natomiast jestem z woj lubelskiego i tutaj zapytam pozdrawiam bardzo ciepło :)

kukuleczka7
PostyCOLON 197
RejestracjaCOLON 14 lut 2010, 21:09

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: kukuleczka7 » 05 gru 2011, 20:40

Chemioterapia- Tak. Czy konieczna i kiedy w każdym odosobnionym przypadku decyduje lekarz.Twój (a w zasadzie męża) osobisty- prowadzący.
W moim przypadku plany co do leczenia i decyzję ( czy mnie oszczędzić czy nie) podjął niewiele ode mnie starszy lekarz, tuż po studiach. Po prostu bez zbędnych ceregieli zapytał czy chcę mieć jeszcze dzieci. W dzień matki. I choć moja odpowiedż brzmiała tak nie bardzo wierzyłam,że bedzie to mozliwe. Gdyby nie jego wiedza, mój ton głosu chyba nie był przekonujacy, by zaprzestać chemii. Wtedy wszystko działo sie tak troche bez mojego udziału, obok mnie. Wysłał mnie do Warszawy na leczenie chemio i radioterapią. Znosiłam ją dzielnie mimo dwukrotnego wyłysienia. Wtedy zginęła księżna Diana. A ja przetrwałam zapaść tylko dzięki uwadze sąsiadki z łóżka obok. (kontakt utrzymujemy do dziś). Dziś mam piękne czwarte w życiu włosy. Niestety z powodu zbyt długo trwającej obserwacji mego zmęczonego serca na kardiologii zaprzepaszczono kolejne cykle chemii. Tak więc jestem niedoleczona. Teraz na chemię poczekam jak beę przerzuty. Wtedy bedzie to chemia paliatywna. Juz raz tą propozycje miałam, ale lek był jeszcze zbyt świeży na naszym rynku i się bałam. Nie wzięłam. Dzis wiem,że nie było to konieczne , bo do dzis nie ma zadnych zmian.Cieszę sie podwójnie, bo moją porcję chemii mógł wziać ktoś bardziej potrzebujacy, a mnie nie zaszkodziła. Nie mam pretensji,że o liczbie zdecydował lekarz, cieszę sie ,że żyję.
Sierotko, w swym zabieganiu o męża nie przesadź. Nie zagłaszcz męża na śmierć, :lol: pozwól mu na samodzielność. Niech stanowi sam o sobie, w końcu jest tylko stomikiem, nie został ubezwłasnowolniony. Na pewno ceni sobie taka żonkę, ale ty musisz uwazać tez ,by czasem nie zamknąć go przez nadopiekuńczoścćw złotej klatce.
I tu powiem - niech je co chce, ale naprawde w małych ilościach i uwaznie obserwujać reakcję organizmu. Ja na 11 dni po zabiegu zjadłam bigos na weselu, ale to był szok :o :roll: Nie zaszkodził, ale od tego momentu gotuję go inaczej. Kiszoną kapustę natomiast zjadłam wprost z beczki w czasie przepustki jaka wyrzebrałam po tej zapasci u lekarki prowadzacej, by pożegnac się z rodziną przed nastepną chemią. Jak zahipnotyzowana zjadłam dwie garsci, choć nie wiedziałam co robię az do nasycenia się. Wyjezdżałam z kliniki w piątek z bardzo złą mofrologią i amemią, a w poniedziałek wróciłam i badania były na dolnej granicy normy. Dr z uśmiechem powiedziała,że pobyt z rodziną mi posłużył, a ja się do kapuchy przyznałam dopiero jak juz wiedziałam,że nie dostane reszty zaplanowanych kursów chemii. To własnie kapusta była uzupełnieniem składników pokarmowych i motywacją do odbudowy zniszczonej przez chemie flory bakteryjnej w jelitach. Od tej pory wiem,że kapusta kiszona i ogórki zawieraja kwas mlekowy odpowiedzialny za fermentacje mleka i trawienie laktozy. Robię kiszonki ze wszystkiego, ale uważam na buraki. Działaja lepiej niz Xenna na zaparcia i bez chemii.
Powodzenia w eksperymentach żywieniowych.

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 06 gru 2011, 15:26

kukuleczka7 piszeColonChemioterapia- Tak. Czy konieczna i kiedy w każdym odosobnionym przypadku decyduje lekarz.Twój (a w zasadzie męża) osobisty- prowadzący.
W moim przypadku plany co do leczenia i decyzję ( czy mnie oszczędzić czy nie) podjął niewiele ode mnie starszy lekarz, tuż po studiach. Po prostu bez zbędnych ceregieli zapytał czy chcę mieć jeszcze dzieci. W dzień matki. I choć moja odpowiedż brzmiała tak nie bardzo wierzyłam,że bedzie to mozliwe. Gdyby nie jego wiedza, mój ton głosu chyba nie był przekonujacy, by zaprzestać chemii. Wtedy wszystko działo sie tak troche bez mojego udziału, obok mnie. Wysłał mnie do Warszawy na leczenie chemio i radioterapią. Znosiłam ją dzielnie mimo dwukrotnego wyłysienia. Wtedy zginęła księżna Diana. A ja przetrwałam zapaść tylko dzięki uwadze sąsiadki z łóżka obok. (kontakt utrzymujemy do dziś). Dziś mam piękne czwarte w życiu włosy. Niestety z powodu zbyt długo trwającej obserwacji mego zmęczonego serca na kardiologii zaprzepaszczono kolejne cykle chemii. Tak więc jestem niedoleczona. Teraz na chemię poczekam jak beę przerzuty. Wtedy bedzie to chemia paliatywna. Juz raz tą propozycje miałam, ale lek był jeszcze zbyt świeży na naszym rynku i się bałam. Nie wzięłam. Dzis wiem,że nie było to konieczne , bo do dzis nie ma zadnych zmian.Cieszę sie podwójnie, bo moją porcję chemii mógł wziać ktoś bardziej potrzebujacy, a mnie nie zaszkodziła. Nie mam pretensji,że o liczbie zdecydował lekarz, cieszę sie ,że żyję.
Sierotko, w swym zabieganiu o męża nie przesadź. Nie zagłaszcz męża na śmierć, :lol: pozwól mu na samodzielność. Niech stanowi sam o sobie, w końcu jest tylko stomikiem, nie został ubezwłasnowolniony. Na pewno ceni sobie taka żonkę, ale ty musisz uwazać tez ,by czasem nie zamknąć go przez nadopiekuńczoścćw złotej klatce.


Witaj :) kukuleczko7 o cheimoterapii dowiedziałam ,sie dzisiaj w rozmowie z kimś kto ma kłopoty z płucami/guz/z przerzutami do nadnerczy .
Osoba ta ma w rodzinie lekarzy ,zaliczyli już szpital w Warszawie PET i inne swietne rozwiazania i okazuje się ,że teraz bierze chemio terapię ,a dopiero potem będą usuwać guz.Hm ciekawe prawda? Dlatego chemio ter w odniesieniu do pacjenta ,który nie ma w organiżmie komórek rakowych i węzły sa czyste budzi moje pytania.Oj kukuleczko ja męża nie zagłaszczę :lol: ponieważ my jesteśmy czynni zawodowo nie "siedzimy" w czterech ścianach itd ,natomiast mąż jest osobą która gdyby go nie uszczypnąć pozostawił by pewne działania ,w sferze może kiedyś ,opuszcza rece/. brakuje mu siły takiej wewnetrznej ,nie fizycznej.W takim układzie decyzje takie jak ta ,ratujące może zycie musi podjąć ktoś konkretny w działaniu .Pewnie w takim zdecydowanym działaniu nie jestem odosobniona. ;)
Ponadto zawsze powinien działać ktoś z najblizszych ,kto ma wiecej sił psychicznych i fizycznych :)
To służy dobru dwojga ludzi ,w tym przypadku zdrowej ,bo zrobiła wszystko co możliwe i chorej bo otrzymała nadzieję .
A z jedzonkiem hm ,je mąż prawie wszystko , unikamy potraw powodujących gazy ,a mimo to chwilami występują i oto pytanie czemu>? i ma kłopoty jeszcze z wypróżnianiem ,raz na 2 3 dni i tym sie martwimy.Pije wodę ,błonnik espumisan .
Chodzimy na lekkie spacery tak po 15 min i myślimy ,że będzie dobrze .
Pozdrawiam cieplusio :D
I tu powiem - niech je co chce, ale naprawde w małych ilościach i uwaznie obserwujać reakcję organizmu. Ja na 11 dni po zabiegu zjadłam bigos na weselu, ale to był szok :o :roll: Nie zaszkodził, ale od tego momentu gotuję go inaczej. Kiszoną kapustę natomiast zjadłam wprost z beczki w czasie przepustki jaka wyrzebrałam po tej zapasci u lekarki prowadzacej, by pożegnac się z rodziną przed nastepną chemią. Jak zahipnotyzowana zjadłam dwie garsci, choć nie wiedziałam co robię az do nasycenia się. Wyjezdżałam z kliniki w piątek z bardzo złą mofrologią i amemią, a w poniedziałek wróciłam i badania były na dolnej granicy normy. Dr z uśmiechem powiedziała,że pobyt z rodziną mi posłużył, a ja się do kapuchy przyznałam dopiero jak juz wiedziałam,że nie dostane reszty zaplanowanych kursów chemii. To własnie kapusta była uzupełnieniem składników pokarmowych i motywacją do odbudowy zniszczonej przez chemie flory bakteryjnej w jelitach. Od tej pory wiem,że kapusta kiszona i ogórki zawieraja kwas mlekowy odpowiedzialny za fermentacje mleka i trawienie laktozy. Robię kiszonki ze wszystkiego, ale uważam na buraki. Działaja lepiej niz Xenna na zaparcia i bez chemii.
Powodzenia w eksperymentach żywieniowych.

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 06 gru 2011, 18:47

przepraszam kukuleczko "wcięłam "się w sam środek Twojego komentarza :lol: to roztargnienie :)

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 30 gru 2011, 14:04

Witam Kochani :) odebraliśmy wyniki histopatologiczne po operacji guza w jelicie /odbyt/ u męża i wyniki sa doskonałe .Węzły czyste ,błona sluzowa jelita czysta ,brak komorek złosliwych ,rak w pierwszym stadium ,.
I teraz kolejno postepujemy tak: wizyta u onkologa ,zarejestrowano nas na 14 stycznia ,czekamy spokojnie i naciski na onkologa by dał skierowanie na PET-CT ,mamy nadzieje na otrzymanie takiego skierowania.
Nie poddamy sie teraz chemioterapii ,teraz mąż nabiera sił wraca do nich powolutku ,je coraz śmielej,madrzej lepiej ,ale wciąż z zachowaniem zasad diety,tresciwie/mieso ,ryby/,chodzi dużo po dworze ,zapraszamy przyjaciół,załatwiamy sprawy w urzędach,też powolutku ,był w pracy i ten błysk w oku do powrotu i jak nic się złego nie wydarzy, to ok maja wróci ,dokładnie tak jak kazał lekarz /tylko ten kazał zaraz za 2 miesiace po operacjii ,to nie jest możliwe/
Jesteśmy troszeczke przekorni ws chemioterapii ,ale nie sugerujemy innym by tak samo postepowali,pewnie każdy przypadek jest inny.
Ale też nie słuchamy bezkrytycznie wszelkich poleceń lekarzy ,one też są różne i podyktowane różnymi czynnikami.
A ja ? a ja jadę w styczniu odpocząć w góry ,brzmi to może egoistycznie ale tak nie jest.
Od czerwca tego roku wiernie stałam ,z dorosłymi dziećmi przy boku człowieka ,któremu zawalił się na chwilę swiat ,pilotowałam cały proces "leczenia" i co się okazało ? Serduszko zaczęło żle pracować powiedziało ...dość basta ,ty masz też swoją odporność i swoje możliwości.niech swiat nie kręci się tylko wokół chorego ........ty też istniejesz.
I tak jadę ze spokojem sumienia bez ,żadnych wyrzutów ,teraz pora kapkę odpocząć ,teraz pora na mnie.Po prostu.
I tak myślę ,o tych wszystkich wiernych bliskich stojących u boku swych bliskich w ich chorobie ,załamaniu stresie.Jak wy się czujecie ? czy ktoś was o to pyta? Jeśli nie to zapytajcie siebie o to sami .............................................tak po prostu .A wy kochani chorzy ,którym pewnego dnia zawalił się swiat i dzięki swoim bliskim ,żyjecie ,walczycie ,macie nadzieję ,czy pytacie co z nimi? dlaczego nie śpią po nocach?
Czy pytacie jak ich serduszka? czy długo tak wytrzymają? CZY PYTACIE? Jeśli tak to powiedzcie ,teraz jest wasza pora na odpoczynek,na oddech,na wyjazd ,na wyjazd w góry nad morze ,na zwykły wyjazd..........a kiedy wrócicie pełni sił ,bedziemy walczyć i zwycięzymy razem i razem powiemy ,CUDNY JEST KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ :)
sierotka

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 19 sty 2012, 12:33

Kochani nie jest konieczna ,zawsze ,ale tylko w niektórych przypadkach,i nie natychmiast jak zalecają lekarze ,nawet jeśli jest pacjent ,bo ciezkiej operacji .
Już to własnie teraz przerabiamy z mężem.
Trzeba stawiać też pewne warunki ,zanim zniszczy się chemią ukłd odpornościowy/lekarzom oczywiśvcie/.
Służę pewnymi radami ,ale dopiero po 1 lutego.
Są to nasze przeżycia i nasz przypadek ,ale bardzo wymowny.

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 01 lut 2012, 7:27

Witam wszystkich cieplutko :) już jestem w domku ,po fajnym odpoczynku w gorach .
Napisze Wam ,może coś z tych doswiadczeń ,komus sie przyda.
Jak wcześniej wspominałam ,gro lekarzy "aplikuje" zaraz po operacjach ,tych nowotworowych chemioterapie ,"my "pacjenci będacy w strachu o swoje zdrowie ,pewnie zawsze sie zgadzamy.
Natomiast my ,mając badanie histopatologiczne ,po operacji jelita /wycieto mężowi 25! cm/ ,jest stomia ,które wykazało czyste węzły chłonne ,błonę jelita też bez zmian,na 1 wizycie u onkologa ,powiedzieliśmy nie chemioterapii.
Waga 50 kg ,jeszcze niedawno po radioterapii dochodził do siebie 16 tygodni,to była masakra ,kłopoty z jedzeniem ,bóle i cała reszta .
Operacja odbyła się w ciagu ok 2 miesięcy./od zakończenia radioterapii/
Jak poddać chemioterapii człowieka ,który ma taką wage i dopiero zaczął po wolutku jeść ,po odrobinie?
Zaryzykowaliśmy ,pani doktor troszkę zdezorientowana naszą stanowczą postawą ,przyznała..."rzeczywiście na razie nie damy panu chemio....."
Skierowała na rezonans ,juz jesteśmy po /czekamy na opis/.
Natomiast zasugerowaliśmy PETA i o dziwo .lekarka powiedziała ,że skieruje oczywiście tylko wcześniej rezonans .
Hm ,nie twierdzę ,że mamy patent na mądrość ,ponieważ tak nie jest ,ale czasami trzeba chyba powiedzieć ,że czegoś nie chcemy.
Szczepionki od grypy,inne wynalazki świat farmaceutyczny chce sprzedawać a chemię po operacjach ,NIE?
Chciałabym w to wierzyć.
Organizm męża na dzień dzisiejszy ,sygnalizuje coraz większa potrzebę jedzenia ,ustapiły objawy pooperacyjne ,odzyskał kolor naturalny ciała
powróciły zyły itd .
Wiem ,że trzeba badać sie teraz systematycznie ,by wychwycić komórki rakowe złośliwe ,jeśli te miałyby sie pojawić ,ale spokojnie .
Dzieki temu ,że nie poddano męża chemioterapii ,organizm ma możliwość odzyskania odporności ,ma możliwość odbudowania wszystkiego co zniszczyła radioterapia co osłabiła operacja.
Ale pamiętam ,jak lekarz chirurg na nasze pytanie o chemię odpowiedział ..."zaraz natychmiast do ok miesiąca po operacji.."
Nie myślcie kochani ,że łatwo podjąć taką decyzję ,nie spaliśmy ,dyskutowaliśmy ,ale postanowiliśmy ,że jak nie ma wskazań ,to po co tak naprawdę ? dla samej zasady : na wszelki wypadek? Na wszelki wypadek to zdążymy ,robiąc systematycznie badania ,jeśli bedzie taka potrzeba.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko i obiecuję już odpowiedzieć na cieplutkie meile :)

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 01 lut 2012, 7:32

Prośba do admina :) nie czytam w jęz angielskim ,ale ktoś chyba mocno przesadził i zaśmiecił forum? to utrudnia czytanie i odpisywanie .Da sie cos z tym zrobić?pozdrawiam goraco brr za oknem trzeszczy pieknie zima :oops:

javes
PostyCOLON 347
RejestracjaCOLON 26 lis 2007, 20:11

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: javes » 01 lut 2012, 21:41

Od kilku tygodni jakiś TROLL (jak nazwała go Kukułeczka) wrzuca na forum swoje posty. Co dwa dni kasujemy po kilkanaście tekstów w języku angielskim. Niestety TROLL wrzuca te swoje posty w różnych porach dnia i co dziennie zmienia swój NIK. Forum jest przeglądane przeważnie wieczorem i stąd zdarza się, że przez kilka godzin jest zaśmiecone.
Pozdrawiam

sierotka
PostyCOLON 138
RejestracjaCOLON 22 lis 2011, 20:15

Re: CHEMIOTERAPIA KIEDY? CZY KONIECZNA?

Postautor: sierotka » 29 lut 2012, 9:56

Witam ,troszkę Wam poopowiadam o nas :)
Minęły juz trzy miesiace od operacji męża , wraca powolutku do pracy ,na 4-5 godzin dziennie .Biegnie jak po powietrze ,bo dobry jest kontakt z innymi ,dość szpitali ,domu.
Jest po wizycie onkologa ,chirurga i przed następnymi wizytami.Chirurg ocenił i onkolog też ,że nastepne poważniejsze badania /PET ,dopiero ok maja//obeszło się na razie bez chemioterapii/ :)
Dobrze sobie radzi ,wybrał woreczki odpuszczane ,chociaz mieliśmy co do nich pewne obawy ,ale jest ok.Nie stosuje już prawie żadnych leków tylko sporadycznie .
Je coraz więcej ,coraz to nowe potrawy.Myślelismy ,że powinien stosowac rygorystyczna dietę ,ale nic podobnego.
Będąc ostatnio u chirurga operujacego,powiedział o diecie a chirurg zapytał..."dieta ? jaka dieta prosze jeść wszystko ,tylko uważać by posiłki by były częste i małe ,by nie doszło do skretu jelitka..." I je ,je coraz to "powazniejsze potrawy" ,śledziki i takie tam ,nawet zaryzykował na maciupeńki kieliszeczek wódeczki :lol: i było ok :)
A ponieważ jest bardzo wygłodzony to je często ,jadł by jeszcze więcej gdyby Go nie złapac w biegu ....by nie przesadził.
Wśród znajomych ,nikt o stomii nie wie jest to dobre w naszym przypadku rozwiązanie ,z tym nie trzeba się spieszyć .
Lepiej jak kiedyś ,gdy sie dowiedzą ,to stwierdzą ,że nic nie zauwazyli ,że stomicy nie są" trędowaci" ,że pachną i można z nimi spoko przebywać.Ale to jest tylko nasza opinia i nasze doswiadczenia .Nie musza być autorytatywne dla innych.
Każdy ma na pewno swój sposób ,swoją ocene środowiska w którym żyje.Mąż jeżdzi autkiem ,natomiast wiadomo ,musi się już oszczędzać w pracach ,co było dawniej naturalnym zachowaniem ,teraz juz nie ma racji bytu.
Piszę Państwu dlatego byscie nabrali sił do "walki" o normalne życie ,Wasze życie i Waszych bliskich.Byście w tej nienormalnej mimo wszystko sytuacji w jakiej się znależliście ,potrafili sie odnależć ,wrócić do codzienności,byscie cieszyli sie pieknym darem ŻYCIEM.
Nie rezygnujcie ,z bywania,z wychodzenia z domu ,z patrzenia innym prosto w oczy ,bez leku odczytania z Waszej twarzy "inności" /nie jesteście inni ,jestescie tacy sami jak my/ ,a jeśli ktoś ma coś odczytać ,to niech odczyta Waszą nadzieję na kazdy następny dzień ,wasz optymizm ,waszą dzielną postawę radzenia sobie w trudnych chwilach.
Dzieki Wam ,inni będa sobie lepiej radzili ,ze zmianami w swoim życiu ,będa się budzili z przekonaniem ,że mogą być wsparciem ,promykiem słońca w pochmurnych czasami dniach.
Zycze wszystkiego NAJ wszystkim pogodnym ludzikom :D


Wróć do

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: 13 i 0 gości