Strona 1 z 1

stomia to nie koniec świata

COLON 31 sie 2011, 9:56
autor: agnieszkaZ
Dziś mija dokładnie rok odkąd wyłonili mi ileostomię. Dla jednych rok to szmat czasu, dla drugich zaledwie krótka chwila. Mnie ten czas dłużył się tylko przez pół roku od czasu operacji.
Zaczęło się banalnie. Brak apetytu, biegunki, później bóle brzucha. Lekarze bagatelizowali moje objawy. W rozpoznaniu diagnozy nie pomagały dodatkowo gorączka, ogólne osłabienie i duża utrata wagi. Jeden z lekarzy, wręcz wprost powiedział „kolejna głupia dziewucha, która najadła się środków przeczyszczających”. Czekałam dwa miesiące, w bólu i na ciągłym przesiadywaniu w łazience, aż jakiś lekarz zleci wykonanie usg jamy brzusznej. Tylu leków co wtedy, nie wzięłam w całym swoim życiu.
Mój stan się pogarszał, w końcu trafiłam do szpitala i dopiero tam wysłuchano dokładnie tego, co mam do powiedzenia, co mi dolega, co mnie boli. Jeszcze tego samego dnia wykonano usg, rentgen.
Wszystko się wyjaśniło, usłyszałam „Ma Pani Crohna” . Tyle, że wówczas nikt mi nie powiedział, co to za choroba. Po trzech dniach już nie mogłam się ruszyć, ból był nie do wytrzymania, zlecono rentgen, opis… perforacja jelita grubego w dwóch miejscach, zakażenie otrzewnej . Potem karetka, przejazd na sygnale do innego szpitala, izba przyjęć i od razu blok operacyjny.
Od tego dnia nie pamiętam niczego, co działo się przez trzy dni, może cztery.
Po raz pierwszy zobaczyłam siebie po 5 dniach. Ręce całe sino-czarne od wenflonów, całe mnóstwo jakiś rurek ,kroplówek, nogi popuchnięte, ale to było nic w porównaniu do tego, co się działo z moim brzuchem.
Wielka blizna, trzy dreny, cewnik i ten wstrętny worek z prawej strony. W jednej chwili mój świat się zawalił. Zamiast cieszyć się z tego, że żyje, że nie czuje bólu, ja wyłam że już nigdy nie założę dwuczęściowego kostiumu kąpielowego(dopiero po kilku dniach zorientowałam się, że ja przecież NIGDY nie chodziłam w kostiumie dwuczęściowym :D ). Jedyną pozytywną myślą było to, że moja stomia jest tylko na trzy miesiące.
Wypis do domu. I znowu same problemy. Brak sił, problemy ze stomią, nietrzymanie worków- które cały czas się odklejały. Badania, wizyty u lekarzy i tak cały czas przez 3 miesiące. Same problemy, depresja, niechęć do wszystkiego i wszystkich.
Aż upragniony dzień, kolonoskopia, od której wszystko zależy. Niestety także ten dzień, który maił być końcem mojej męczarni nie przynosi pozytywnych wieści. Jelito cienkie jest ok., natomiast nie można ocenić jelita grubego, w badaniu opis „szwy na odbycie”. Marzenia o powrocie do normalności, jak mi się wówczas wydawało, stoi pod znakiem zapytania. Dostałam skierowanie do proktologa.
Kolejna wizyta. Trafiłam do szpitala na Solcu, do docent Małgorzaty Kołodziejczak. Wykonano wlew doodbytniczy, niestety zwężenie odbytu, skutek uboczny choroby. I znowu wszystko się wali.
Ale na następny dzień wszystko się zmienia, świat nabiera kolorów, a to wszystko za sprawą doc Kołodziejczak(zresztą świetnego specjalisty i cudownego człowieka) która powiedziała mi jedno zdanie, które pamiętam do tej pory, i które to nabrało znaczenia dopiero wówczas, kiedy padło z jej ust a mianowicie: „Stomia to nie choroba. Przecież chcesz i masz dla kogo żyć”
Zdanie banalne, wypowiadane przez wiele bliskich mi osób, znajomych a dopiero teraz nabrało dla mnie znaczenia.
A teraz,pól roku po wszystkich badaniach? Moje życie jest cudowne, cieszę się każdym dniem. Wszystko wróciło do normalności. Jeżdżę na rowerze, rolkach, chodzę na basen , gram w moją ukochaną piłkę ręczną. Robie wszystko, co robiłam przed operacją. Nikt mi teraz nie powie, że życie ze stomią jest nudne, szare i ogranicza nas we wszystkim co robimy.
Najbardziej cieszę się z tego, że moja córka ma mame, mąż żonę, a ja, ŻE ŻYJE.
To jest najważniejsze zaakceptować chorobę, na nowo pokochać siebie i po prostu, cieszyć się życiem.
Agnieszka

Re: stomia to nie koniec świata

COLON 30 lis 2011, 11:17
autor: sierotka
agnieszkaZ piszeColonDziś mija dokładnie rok odkąd wyłonili mi ileostomię. Dla jednych rok to szmat czasu, dla drugich zaledwie krótka chwila. Mnie ten czas dłużył się tylko przez pół roku od czasu operacji.
Zaczęło się banalnie. Brak apetytu, biegunki, później bóle brzucha. Lekarze bagatelizowali moje objawy. W rozpoznaniu diagnozy nie pomagały dodatkowo gorączka, ogólne osłabienie i duża utrata wagi. Jeden z lekarzy, wręcz wprost powiedział „kolejna głupia dziewucha, która najadła się środków przeczyszczających”. Czekałam dwa miesiące, w bólu i na ciągłym przesiadywaniu w łazience, aż jakiś lekarz zleci wykonanie usg jamy brzusznej. Tylu leków co wtedy, nie wzięłam w całym swoim życiu.
Mój stan się pogarszał, w końcu trafiłam do szpitala i dopiero tam wysłuchano dokładnie tego, co mam do powiedzenia, co mi dolega, co mnie boli. Jeszcze tego samego dnia wykonano usg, rentgen.
Wszystko się wyjaśniło, usłyszałam „Ma Pani Crohna” . Tyle, że wówczas nikt mi nie powiedział, co to za choroba. Po trzech dniach już nie mogłam się ruszyć, ból był nie do wytrzymania, zlecono rentgen, opis… perforacja jelita grubego w dwóch miejscach, zakażenie otrzewnej . Potem karetka, przejazd na sygnale do innego szpitala, izba przyjęć i od razu blok operacyjny.
Od tego dnia nie pamiętam niczego, co działo się przez trzy dni, może cztery.
Po raz pierwszy zobaczyłam siebie po 5 dniach. Ręce całe sino-czarne od wenflonów, całe mnóstwo jakiś rurek ,kroplówek, nogi popuchnięte, ale to było nic w porównaniu do tego, co się działo z moim brzuchem.
Wielka blizna, trzy dreny, cewnik i ten wstrętny worek z prawej strony. W jednej chwili mój świat się zawalił. Zamiast cieszyć się z tego, że żyje, że nie czuje bólu, ja wyłam że już nigdy nie założę dwuczęściowego kostiumu kąpielowego(dopiero po kilku dniach zorientowałam się, że ja przecież NIGDY nie chodziłam w kostiumie dwuczęściowym :D ). Jedyną pozytywną myślą było to, że moja stomia jest tylko na trzy miesiące.
Wypis do domu. I znowu same problemy. Brak sił, problemy ze stomią, nietrzymanie worków- które cały czas się odklejały. Badania, wizyty u lekarzy i tak cały czas przez 3 miesiące. Same problemy, depresja, niechęć do wszystkiego i wszystkich.
Aż upragniony dzień, kolonoskopia, od której wszystko zależy. Niestety także ten dzień, który maił być końcem mojej męczarni nie przynosi pozytywnych wieści. Jelito cienkie jest ok., natomiast nie można ocenić jelita grubego, w badaniu opis „szwy na odbycie”. Marzenia o powrocie do normalności, jak mi się wówczas wydawało, stoi pod znakiem zapytania. Dostałam skierowanie do proktologa.
Kolejna wizyta. Trafiłam do szpitala na Solcu, do docent Małgorzaty Kołodziejczak. Wykonano wlew doodbytniczy, niestety zwężenie odbytu, skutek uboczny choroby. I znowu wszystko się wali.
Ale na następny dzień wszystko się zmienia, świat nabiera kolorów, a to wszystko za sprawą doc Kołodziejczak(zresztą świetnego specjalisty i cudownego człowieka) która powiedziała mi jedno zdanie, które pamiętam do tej pory, i które to nabrało znaczenia dopiero wówczas, kiedy padło z jej ust a mianowicie: „Stomia to nie choroba. Przecież chcesz i masz dla kogo żyć”
Zdanie banalne, wypowiadane przez wiele bliskich mi osób, znajomych a dopiero teraz nabrało dla mnie znaczenia.
A teraz,pól roku po wszystkich badaniach? Moje życie jest cudowne, cieszę się każdym dniem. Wszystko wróciło do normalności. Jeżdżę na rowerze, rolkach, chodzę na basen , gram w moją ukochaną piłkę ręczną. Robie wszystko, co robiłam przed operacją. Nikt mi teraz nie powie, że życie ze stomią jest nudne, szare i ogranicza nas we wszystkim co robimy.
Najbardziej cieszę się z tego, że moja córka ma mame, mąż żonę, a ja, ŻE ŻYJE.
To jest najważniejsze zaakceptować chorobę, na nowo pokochać siebie i po prostu, cieszyć się życiem.
Agnieszka


Witaj agnieszkaZ piękne słowa ,piekna treś chociaz dotyczy tak dużej zmiany w życiu :) Ciekawa jestem jak na dzień dzisiejszy wyglada Twoje i Twoich najbliższych zycie ,codzienne dni .Napisz ,napisz tak jak zacheca do pisania kukuleczka .
To nic ,że czasami na nasz post nie ma odzewu ,tutaj na forum ,kazda opowiedziana historia ,każda rada jest przez innych czytana ,trawiona i w sumie pomaga żyć ,cieszyć sie kolejnym dniem .To piękne ,że inni tak chetnie o tym mówią ,chociaż wcale to nie jest proste.
Bardzo Ci dziekuję :) życze wszystkiego dobrego Tobie i całej Twojej rodzinie

Re: stomia to nie koniec świata

COLON 09 gru 2011, 21:20
autor: sierotka
Witaj :) Agnieszko napisałam do Ciebie ,ale nie jestem pewna ,czy dobrze :( podaj jeśli chcesz swój adres poczty ,to ułatwi mi napisanie do Ciebie.A odebrałam ,na swojej poczcie meila od Ciebie bardzo dziekuję i pozdrawiam bardzo ciueplusio :D